Ród Jane wywodzący się z krainy Shire.
Użytkownik
Obyś miał racje Iwarze *powiedział jakby do siebie*
Twarz wroga przeraża mnie wtedy, gdy widzę, jak bardzo jest podobna do mojej.
Offline
Administrator
Napewno zaraz dołączy pewnie zaspał i tyle. *uśmiechną się. Zbliżali się powoli do granicy miasta.*
Offline
Administrator
* Jechała w zamyśleniu równając się z Kayoke* Leśny Zakątek...Nasz pierwszy cel* Stwierdziła * to jest 18 mil od Shire. * Powoli opuszczali miasto i zaraz przy głównej bramie zeszli z traktatu i polnymi drogami zwrócili się do Leśnego zakątka. Dookoła było cicho, mokra trawa oblepiała końskie kopyta tylko gdzieniegdzie było słychać ćwierkot jakiegoś ptaka. *
Offline
Aby do Bree i dalej będzie jak z górki *powiedział zadowolony z siebie* W karczmie pod rozbrykanym kucykiem dają dobre piwo... Najlepsze w całej ćwiartce i towarzystwo jest lepsze. Artio.. mam nadzieję, ze trochę dłużej tam pobędziemy? *zapytał szczerząc się do siostry*
Offline
Administrator
Tyle ile będzie trzeba *odpowiedział uśmiechając się do niego * Ale chyba piwo w naszej karczmie jest równie dobre... ja na towarzystwo też nie narzekam..
Offline
Nie sądzę by ta wyprawa była tak łatwa jak ci się zdaje Falathrisie . Acz jednak nie taszczę ze sobą broni tylko na pokaz.*Uśmiechnął się*Zastanawiam się tylko jak wielki jest skarb do którego drogę wzkazuje mapa.. i czy uda się go przy okazjii zabrać ze sobą w podróż powrotną.
Ostatnio edytowany przez iwar (2008-06-21 14:21:58)
Offline
Administrator
Postaramy się wsiąść tyle ile będzie potrzebne, ale tak by za bardzo nas nie obciążyło. *uśmiechnełą się* Nie bój się możesz liczyć na swoją rację.
Offline
Użytkownik
Ważna byśmy tego przyjaciela znaleźli... przecież to główny cel wyprawy. *odezwała się z końca*
Offline
Administrator
Melodii ma racje... Przyjaciel jest najważniejszy. A w ogóle to nie wiemy czy skarb przetrwał, mógł go równie dobrze złupić ktoś inny* zatrzymała konia na rozwidleniu dróg i po dłuższym zastanowieniu wybrała lew odnóże, drogie opadająco w dół po przez gęste łąki na południowy wschód*
Offline
Administrator
*Jechał cicho przysłuchując się rozmowom. Jakoś nie był skory do włączania się. Jechali tak jeszcze ok. dwóch godzin gawędząc sobie o różnych sprawach a głównie o skarbie, który chcieli znaleźć. Osobiście nie chciał żadnego skarbu, bo jedynym celem jego podróży jest uratowanie swojego przyjaciela. Jechali aż dotarli na skraj leśnego zakątka. Przystanęli. Spojrzał na słońce i uznał że jeszcze godzina do południa. Zwrócił się do drużyny.* Myślałem, że tutaj zrobimy pierwszy popas, ale jest jeszcze za wcześnie, przejedziemy jeszcze kilka mil i zatrzymamy się na jakieś polance w lesie. Tak będzie nawet bezpieczniej. *Powiedział i pierwszy zagłębił się w las.*
Offline
Administrator
*wjechała za nim rozglądając się czy reszta czyni to samo. Większość lasów w śródziemiu stanowiły lasy liściaste, buki i graby, ogromne dęby i lipy. Las stanowił ochronę, ale i również w nim mogły się chronić inne rzeczy. Słońce w małych ilościach tu się przedostawało i było duszno, powietrze było gorące. ćwierkot ptaków i pohukiwanie sów wypełniały las.* Konie się tu ugotują, nie ma tu jakieś polany koło rzeki? * zapytała pozostawiając koniowi kierowanie, a sama wyjęła mapę*
Offline